Spis treści
Jest taki kraj w Europie, w którym jego mieszkańcom nigdzie nigdy się nie śpieszy. Na ich punktualność nie ma nawet co liczyć, a w godzinach popołudniowych są totalnie nieosiągalni. Pomimo tych niedogodności są lubiani, gadatliwi i bezpośredni w relacjach międzyludzkich. Jakie zwyczaje panują w gorącej Hiszpanii? Czy istnieje tam jasna etykieta biznesowa? Hiszpański savoir-vivre?
Przenieśmy się z Polski na Półwysep Iberyjski – do Hiszpanii, kraju luzu i swobody wg wielu Europejczyków. Życie w tym państwie biegnie trochę inaczej niż u nas, choć jak się okazuje mamy z Hiszpanami wiele wspólnego. Czy chodzi o „gorącą krew”, podobne prawo, czy tradycjonalistyczne podejście do życia? Owszem, ale jest jeszcze kilka kwestii, o których należy wspomnieć. Ułożenie sobie pozytywnych relacji biznesowych z mieszkańcami tego kraju nie powinno być jednak trudne.
„Daj buziaka”
Tuż po przyjechaniu do Hiszpanii możemy nieźle się zdziwić. Przywitania w tym państwie wyglądają całkiem inaczej niż w Polsce – są bardziej bezpośrednie. Co prawda panowie podają sobie ręce, ale kobiety pozdrawiamy już dwoma całusami w oba policzki – niezależnie od tego, czy daną osobę znamy, czy też nie. Najpierw (bardzo ważne!) kierujemy usta w lewy policzek osoby witanej, potem przechodzimy płynnie na drugą stronę twarzy. To swoista zasada całowania, której musimy ściśle przestrzegać. W podobny sposób witają się ze sobą panie. Nieco inaczej może wyglądać przywitanie w firmie hiszpańskiej. Tam odstępuje się czasami od buziaków na rzecz wyciągnięcia ręki. My jako Polacy nie przywykliśmy do okazywania tylu uczuć już na samym początku rozmowy i to jeszcze z nieznajomą osobą. Dlatego trudno będzie nam przywyknąć do tego hiszpańskiego zwyczaju.
Czas na szkołę języka
Mieszkańcy każdego kraju europejskiego wolą, aby cudzoziemcy rozmawiali z nimi w rodzimym języku. To normalne. Wiadomo, po angielsku dogadamy się w praktycznie każdej części świata, ale w Hiszpanii używa się zwrotów, które musimy wykuć na blachę. Np. do panny zwracamy się senorita, do mężatki senora, a do mężczyzny senor. Używając tych tytułów okazujemy w ten sposób szacunek osobie, z którą rozmawiamy. Kolejna porada dotyczy biesiadowania przy stole, a co za tym idzie picia alkoholu. Każdy biznesmen wie, że lampka wina potrafi zdziałać czasem wielkie cuda, zwłaszcza wtedy, kiedy nie wiadomo czy transakcja dojdzie do skutku. Język i nastrój poprawi „nektar bogów”, ale uważajmy! Hiszpanie słyną z gościnności, a nasi towarzysze mogą bez opamiętania dolewać nam kolejne lampki wina. By nie stracić trzeźwego myślenia, trzeba wyraźnie powiedzieć „nie”, czyli „no”. Gdybyśmy podziękowali – „Gracias”, współbiesiadnicy odbiorą to jako zachętę do dalszego ucztowania. Znajomość języka hiszpańskiego znacznie poprawi naszą komunikację z mieszkańcami tego kraju. Sami biznesmeni będą ciepło na nas patrzyli, a przecież o to nam właśnie chodzi.
Gdzie tak Ci się śpieszy?
Polacy wymagają od siebie punktualności. Nawet kilkuminutowe spóźnienie może być odebrane jako brak szacunku lub naszą lekkomyślność. W Hiszpanii to nie przejdzie. Czas dla nich jest tylko pojęciem. Równie dobrze mogą spóźnić się na spotkanie pięć minut jak i dwadzieścia. Dlatego jeżeli umawiamy się Hiszpanem na rozmowę, nie denerwujmy się na niego. On w żadnym razie nas nie lekceważy, ale uważa, że czas po prostu nie ucieknie. Być może warto wnieść ten zwyczaj do naszego kraju, dzięki czemu zrozumiemy ciągłą naszą gonitwę w interesach. Skoro jesteśmy już w tym temacie, nie można zapomnieć o sławnej sjeście, czyli czasie wolnym po popołudniowym posiłku. Przerwa trwa mniej więcej od godziny 14.00 do 16.00, a nawet dłużej! W tym czasie Hiszpania wręcz zamiera. Większość sklepów, banków, restauracji i innych punktów obsługi klienta zostaje zamknięta i nic na to nie poradzimy. Wysoce nie wskazane jest również dzwonienie do Hiszpanów, ponieważ przeszkodzimy im w odpoczynku. Jeżeli chcecie załatwiać interesy z mieszkańcami tego kraju, najlepiej robić to rano albo późnym popołudniem. Nie myślcie jednak, że każdy tam się leni. Interesy prowadzone są nawet do godzin wieczornych, a kolacje jada się w nocy, bo około 22.00.
Polak, Hiszpan – dwa bratanki?
Choć nasze kraje dzielą setki kilometrów, oba narody mają wiele cech wspólnych, które warto wykorzystać podczas niezobowiązujących w interesach rozmów:
- narzekanie na wszystko: Hiszpanie są w tym prawdziwymi mistrzami. Ich lista zażaleń może dotyczyć tak naprawdę wszystkiego i wszystkich. Nie robią tego, by pogorszyć sobie humor wprost przeciwnie – w ten sposób potrafią się ze sobą jednoczyć. My – wprost przeciwnie, a szkoda, bo dzięki temu udałoby nam się wywalczyć wiele zmian choćby w obowiązującym prawie;
- religia: Polacy i Hiszpanie są w przeważającej części katolikami. W przeciwieństwie do nas, podchodzą oni do wiary i instytucji kościelnej „na luzie”. W Polsce nie do pomyślenia by było, by dzieci np. wykorzystywały drzwi kościelne jako bramkę w piłce nożnej. I w tej kwestii moglibyśmy się wiele nauczyć od mieszkańców Półwyspu Iberyjskiego;
- tradycja: najważniejszą wartością tego kraju jest jedność i nierozerwalność rodziny – podobnie jak u nas. Kobiety jednak nie wychodzą same na ulicę, chyba, że w obecności koleżanek. W Hiszpanii istnieje też wyraźny podział na role wg płci, co w Polsce ulega ostatnimi czasy zatarciu. Tamtejsi mieszkańcy uchodzą za jednych, z najbardziej zazdrosnych mężczyzn na świecie, dlatego panowie muszą uważać, by nie oglądać się za ich kobietami. Może się to zakończyć sprzeczką, a nawet bijatyką!
- dotyczące biznesu: hiszpańskie prawo bardzo przypomina to nasze polskie. Otwarcie firmy w Hiszpanii nie jest trudne, ale wiąże się ono z wypełnieniem wielu papierków i wymogów. Niemniej cała procedura zakładania własnej działalności przebiega dość szybko. Najpierw trzeba zdobyć zaświadczenie z Centralnego Rejestru Handlowego, następnie uruchamiamy rachunek bankowy i gromadzimy kapitał początkowy. Pod koniec dostajemy od urzędu skarbowego NIF, a urząd miasta daje nam pozwolenie na prowadzenie działalności. Nie zapomnijmy też o hiszpańskim ZUS-ie (tak, tak… od tej instytucji nie uciekniemy), który nada nam numer identyfikacji ubezpieczeniowej.
Uwaga! Pomimo wielu podobieństw między naszymi krajami, musimy pamiętać o dwóch rzeczach:
- Po pierwsze – nie krytykujmy przy Hiszpanach Korridy, czyli rytualnej walki z bykiem. Dla nas może wyglądać na bestialstwo lub co najmniej dziwny obyczaj, ale dla tamtejszych mieszkańców to święto i tradycja.
- Po drugie – uważajmy, komu kibicujemy. Nie od dziś wiadomo, że Katalonia stoi murem za FC Barceloną, a stolica kraju – Madryt za Realem. Walka pomiędzy tymi dwoma klubami piłkarskimi trwa od wielu lat, a sama dyscyplina sportowa wyznawana jest przez Hiszpanów niczym druga religia. Nietrudno wtedy cudzoziemcowi na spore faux-pas i definitywny koniec rozmowy z hiszpańskim rozmówcą. Nie powinniśmy mieć kłopotów z aklimatyzacją w Hiszpanii.
Wystarczy „wykuć na blachę” powyższe zasady i cieszyć się słońcem nad Morzem Śródziemnym oraz intratnymi interesami zawartymi z mieszkańcami tego kraju.